Niewielu wie o tym miejscu, trudno też je odnaleźć. Na starych mapach oznaczono je jako Schlossberg, czyli wzgórze zamkowe. Dziś po „zamku”, a raczej grodzie praktycznie nic nie zostało. Jedyne jego ślady widoczne są w postaci większych kamieni.
Grodzisko wymieniane jest w kilku naukowych publikacjach niemieckich z początku XIX wieku oraz w nowszych, XX-wiecznych. Jednak z powodu braku zainteresowania polskich badaczy w okresie powojennym narosło wokół niego sporo legend. Okoliczni mieszkańcy, próbując ustalić czas powstania grodu i jego właściciela, często snuli nieprawdziwe historie. Po II wojnie św. tylko raz prowadzono tu badania, było to w 1993 roku. Bardziej jednak skupiono się na okolicach Bodzęcina, niż na samym grodzisku. Badania z końca XX w. nie wnoszą nic nowego do wcześniejszych, jedynie potwierdzają przybliżoną datę powstania grodu. Szkoda, że tak mało wiemy o tym miejscu, bo mogłoby stać się ciekawostką historyczną i podróżniczą rejonu gmin Osina i Goleniów, ponieważ znajduje się na ich granicy.
fot. Mapa z zarysem szańców krzywickiego zamku. Rysunek pochodzi z 1960 roku z czasopisma akademickiego Baltische Studien
Goleniowskie lapidarium powstawało przez 4 lata. Nagrobki zgromadzone na cmentarzu komunalnym, pochodzą z cmentarzy ewangelickich znajdujących się przy dzisiejszej ulicy Wojska Polskiego oraz ulicy Szczecińskiej. Dziś w miejscu w/w cmentarzy znajdują się parki. Wszyscy pochowani na tych cmentarzach, nigdy nie zostali ekshumowani. Cześć nagrobków została odnaleziona i uratowana, przy budowie drogi powiatowej z Żółwiej Błoci do Niewiadowa. Użyto ich jako utwardzenie drogi w latach 70-tych XX wieku, a przywieziono je z cmentarza przy ulicy Szczecińskiej. Władze Gminy Goleniów w 2020 roku przekazały pod lapidarium miejsce na goleniowskim cmentarzu komunalnym przy ulicy Przestrzennej.
W dniu 11.06. 2024 roku będzie 82 rocznica śmierci francuskiego jeńca wojennego Andre Debacker , który został pochowany na cmentarzu przykościelnym w Borzysławcu.
Udało nam się w końcu do końca rozwiązać zagadkę śmierci Andre oraz dotarliśmy do jego rodziny ,a dokładnie do jego siostrzeńca – Pana Andre Dehaene ,który imię otrzymał na pamiątkę po wujku. Ale od początku powtórzę całą historię Andre ,tym razem udokumentowaną sporą ilością zdjęć ,które otrzymaliśmy od jego siostrzeńca.
fot. Zdjęcie wykonane po mobilizacji we Francji w 1939 roku. Andre to ten z harmonią. Zdjęcie ze zbiorów rodziny Debacker
W niedzielę, 13 czerwca 1926 roku Basenthin odwiedził feldmarszałek von Mackensen, a przy okazji i byłego królewsko-pruskiego pastora dywizji -Breithaupta. Z tej okazji w Basenthin, zebrało się około 20 stowarzyszeń i organizacji w tym Stahlhelm i Bismarckjugend, by powitać feldmarszałka.
Feldmarszałek, uścisnął dłoń każdemu z przybyłych weteranów i z każdym z nich zamienił parę słów. Po powitaniu odbył się przemarsz wszystkich zebranych organizacji przy dźwiękach orkiestry i pieśni marszowej Fridericus Rex.
fot. Feldmarszałek von Mackensen, składa wieniec pod pomnikiem I WŚ w Basenthin ( Bodzęcin)
We wsi znajduje się kościół filialny p.w. św. Stanisława Kostki.
Nie wiadomo kiedy powstał pierwszy, najprawdopodobniej drewniany kościół. Wiemy na pewno, iż w 1585 roku wybudowano nową ambonę. W 1594 wybudowano wieżę z dwoma dzwonami.
W 1666 kościół gruntownie przebudowano. Powstał nowy kościół murowany o konstrukcji szachulcowej z oszalowaną wieżą, również o konstrukcji szachulcowej. W 1787 roku wieża i 1/3 część nawy zostały zniszczone. Przyczyna zniszczenia nie jest znana. Kościół szachulcowy został rozebrany i w latach 1856 – 1858 wybudowano nowy kościół, który przetrwał do dzisiejszych czasów. Powstał budynek halowy, prawostronny z chórem, otynkowany na podbudówce z kamienia polnego. W roku 1930 przeprowadzono renowację kościoła.
Jak zapewne wszystkim wiadomo w pewnym momencie rozwoju
ludzkości pojawiła się potrzeba posiadania uniwersalnego środka, który można
byłoby wymienić na wszystkie inne towary i usługi. Środkiem takim stał się
pieniądz, początkowo moneta a od XVII w. pieniądz papierowy.
Pierwsze monety jakie pojawiły się na Pomorzu Zachodnim, a zatem również w Goleniowie były monetami obcymi i pochodziły z Cesarstwa Rzymskiego. Docierały one na nasze tereny nieprzerwanie aż do czasu wielkiej wędrówki ludów. Perturbacje tego okresu, który trwał od IV do VI w. zahamowały dopływ tych monet. Przerwa trwała do początków IX w., kiedy to na Pomorze zaczęły docierać arabskie dirhemy. Pod koniec X w. zaczęły pojawiać się monety z krajów Europy Zachodniej, a w XI w. monety bite przez mennice polskie. Na Pomorzu Zachodnim monety zaczęto bić w drugiej połowie XII w.[1] i pochodzą one między innymi z mennic w Szczecinie, Kamieniu i Kołobrzegu. Pierwsze monety wybito pomiędzy rokiem 1160 a 1180, za panowania Bogusława I i Kazimierza I.
W Goleniowie monety wybijano już w końcu XIII w., a być może jeszcze wcześniej. Były to cieszące się dużym uznaniem denary, które charakteryzowały się wysoką jakością wykonania. Miały one średnicę 1 centymetra i wykonywano je ze srebra. Na awersie znajdowały się dwa odwrócone do siebie półksiężyce i cztery gwiazdy. W zależności od wartości gwiazdy miały 4, 5 lub 6 ramion. Na rewersie znajdował się mężczyzna z laską w ręku na tle łąki, obok niego wyrastał krzew jałowca. Mężczyzna prawdopodobnie jest owczarzem.
Ryc. 1. Goleniowskie denary[2].
Na innych monetach z tego okresu widzimy wizerunek księcia z
mieczem i gwiazdami. Pierwsze goleniowskie denary są monetami bardzo rzadkimi i
niewiele możemy na ich temat powiedzieć.
Ryc. 2. Książę z mieczem. R5[3].
Denary (łac. denarius) zaczęto bić w Rzymie w okresie II
wojny punickiej (218-201 p.n.e). Wykonywano je ze srebra i ważyły około 4,5 g.
Najstarsze bite denary na Pomorzu Zachodnim związane są z panowaniem Bogusława
I (ok. 1130 – 1187) i Kazimierza I (1130-1180). Wykonane były ze srebra. Z
czasem ich waga uległa obniżenia i na przełomie XIV/XV wieku wynosiła tylko
0,15-0,25 grama. W okresie późniejszym waga denarów spadła jeszcze bardziej i
wynosiła 1/10 wagi pierwotnej. Takie „okrojone” denary na Pomorzu Zachodnim
otrzymały dodatkowo przymiotnik „Slavicales” lub „parvi”, co oznaczało ich
mniejszą wartość w stosunku do innych denarów będących w tym samym czasie w
obiegu.
Ważnym dla goleniowskiego mennictwa był 1357 r., w którym
miasto otrzymało prawo bicia monet o znacznej wartości. Monety o dużej wartości
wybijane były do tego czasu w Szczecinie. Prawo bicia monet przez Goleniów nie
było niczym wyjątkowym, albowiem w XIV w. praktycznie każde większe miasto na
Pomorzu posiadało prawo mennicze.
Ryc. 3. Goleniowski denar z XV w.[4] Na awersie widnieje postać gryfa, a na rewersie dwa odwrócone do siebie półksiężyce z czterema pięcioramiennymi gwiazdami. Już na pierwszy rzut oka uderza doskonała jakość wykonania tych denarów.
Denary te mimo niewielkiej wagi były bardzo powszechne i
chętnie używane w życiu codziennym.
Od 1385 r. miasto mogło bić denary, określane jako
„Weißpfennige” (białe fenigi), nazywane także goleniowskim białym groszem. Na
wyrób tych denarów miasto mogło dokonywać zakupu srebra. Na awersie znajdowała
się postać gryfa, na rewersie zaś, dwa odwrócone do siebie półksiężyce i cztery
sześcioramienne gwiazdy. Samo pojęcie „fenig”, jako określenie denara w krajach
germańskich w różnych odmianach notowano już w VIII w. Pochodzenie tego pojęcia
wiąże się najczęściej z łacińskim „pondus” (waga, ciężar) lub germańskim
„Pfanne” (patelnia, panew). Między innymi od wariantów „penning” i „peneg”
wywodzi się polska nazwa – „pieniądz”.
Nazwa „Weißpfennige” (białe fenigi) pojawiła się w drugiej
połowie XIV w. i związana jest z barwą monety, co miało być jednocześnie
świadectwem jej wysokiej jakości. Niestety nie były to monety o najwyższej
próbie srebra. Białe fenigi wykonywano ze stopu miedzi i srebra. Srebro
stanowiło w nich nieco ponad 25%. Nazwa ta przeciwstawiała się monetom „czarnym”,
to jest takim, w których zawartość srebra była jeszcze mniejsza. Aby nieco
zakamuflować niską zawartość srebra w monetach oraz ich „czarną” barwę
poddawano je bieleniu. W wyniku procesu bielenia moneta przybierała barwę
zawartego w niej srebra.
Nazwa „grosz” wywodzi się z łacińskiego pojęcia „denarius
grossus” czyli „duży denar”. Dosyć szybko przymiotnik „grossus” usamodzielnił
się i przyjął rolę rzeczownika. Tak więc grosze, oznaczają grube, w stosunku do
emitowanych wcześniej denarów, monety o wartości od kilku do kilkunastu
denarów. Nazwa ta pojawiła się w Italii na przełomie XII i XIII w. Ich waga
przekraczała 3 gramy.
W Goleniowie tłoczono w XIV –XVI w. denary dla siebie, oraz
innych mniejszych miast i miejscowości, między innymi dla Maszewa. Oprócz
denarów i groszy w Goleniowie wybijano także kwartniki i brakteaty. Monety te
bito do początku XVI wieku i była to bardzo dochodowa działalność.
Ryc. 4. Goleniowski kwartnik z XV w. Gwiazda pięcioramienna. Niezbyt starannie wybity. Waga 0,40 g (Dannenberg 208).
Kwartniki (Vierchen) były monetami bitymi od końca XIII w.
Na Pomorzu Zachodnim bito je od początku XV w. do początku XVI w. W 1408 r.
prawo bicia tych monet od księcia Świętobora I otrzymał Szczecin, a następnie
inne miasta, między innymi Pyrzyce, Stargard i Goleniów [5]. Szczecin i Pyrzyce
wybijały monety z napisami, natomiast Stargard i Goleniów bez napisów.
Goleniowskie wybijano z zamiarem wejścia w obieg na całym Pomorzu nie tylko
lokalnie. Kwartnik był monetarnym odpowiednikiem wagowym kwarty (waga ok. 2,04
g). W końcowym okresie ich bicia, na początku XVI w. na Pomorzu Zachodnim
ważyły one 0,46 g. i miały wartość czterech małych denarów. Różnice wagowe
między tymi monetami wynikają, z tego iż była to także nazwa umowa, która nie zawsze
odpowiadała aktualnym realiom. Ich pojawienie się wynikało z deprecjacji
denarów, czy też raczej denarków. Prawo ich emisji posiadał, oprócz Goleniowa,
tylko Szczecin, Stargard, Gardziec (Gartz) i Pyrzyce.
W Goleniowie wybijano także brakteaty, które także są formą
denara. Były to monety wybijane jednostronnie z cienkiej srebrnej blaszki. Nie
posiadały one napisów i nominału. Wypukle odciśnięty na awersie stempel, na
rewersie pojawiał się jako wklęsły. Ich wartość była niewielka i traktowane
były jako pieniądz mało wartościowy lub bezwartościowy. Początkowo określano
je, jako „denary wklęsłe”, „fenigi puste” lub „dęte”. Przeciętna waga wynosiła
0,18 g. Sam termin brakteat pojawił się dopiero w XVIII w. i wywodzi się z
łacińskiego słowa „bractea” oznaczającego cienką blaszkę z metalu. Złota
blaszka nosiła nazwę „bracteatus” co oznaczało dosłownie – błyszczący złotem.
Brakteaty zostały wprowadzone do obiegu z powodu braku srebra.
Ryc. 5. Brakteat z Goleniowa. Dwa łuki naprzeciw siebie w promienistej obwódce, srebro 0.25 g. Dannenberg 112[6].
Ryc. 6. Wizerunki wybijane na brakteatach. Brakteat 4758 a b R5 – dwa półksiężyce. Brakteat 4759 R8, dwa półksiężyce i cztery sześcioramienne gwiazdy[7].
Początkowo brakteaty były stosunkowo dużymi monetami, stąd
też stemple były w miarę szczegółowe. Z biegiem czasu stawały się coraz
mniejsze, tak że ledwie mieścił się na nich symbol różniący poszczególne emisje
od siebie. Liczyła się tylko ilość wybijanych monet, jakość stała się mało
istotna.
Wystarczy przyjrzeć się obrazom i krótkim opisom
goleniowskich monet zamieszczonym w powyższym materiale, aby zauważyć, że
wszystkie one były różnymi formami denarów. Wszystkie oprócz brakteatów
posiadały na awersie postać Gryfa – symbol pomorskiej dynastii Gryfitów, a na
rewersie symbole Goleniowa – dwa odwrócone plecami do siebie półksiężyce i
gwiazdy o różnej ilości ramion. Brakteaty posiadały zaś tylko symbole Goleniowa
i nie zawsze w pełnej formie. Goleniowskie monety nigdy nie posiadały napisów i
symboli literowych. Różnią się znacznie wagą, wartością i jakością wykonania.
Bogusław X (1454 – 1523), jako pierwszy z książąt pomorskich
scalił i zreformował mennictwo pomorskie. Wprowadził system bimetaliczny,
oparty na srebrze i złocie. Za jego panowania wybito pierwsze złote monety na
Pomorzu. Podstawą systemu pieniężnego za Bogusława X był szeląg, bity od 1489
r. Jest to pierwsza moneta pomorska, na której zapisana została data roczna.
Dotychczas monety wybijane były głównie przez miasta. Po Bogusławie X swoje monety
wybijali Jerzy I (1493 – 1531) i Barnim IX (1501 – 1573). Następnie przez kilka
lat nastąpiła przerwa w dziejach mennictwa pomorskiego, po czym od 1580 r.
rozpoczął się okres wielu emisji monet książęcych, który zakończony został wraz
ze śmiercią ostatniego Grafity Bogusława XVI (1580 – 1637).
Goleniowskie monety bito w zachowanej po czasy współczesne
Baszcie Menniczej. Dostać się tam można było tylko przy pomocy dostawionej
drabiny.
Ryc.7. Baszta Mennicza – widok od strony Iny. Baszta w okresie średniowiecza była zadaszona. Fot. Arch. UGiM Goleniów.
Mennica mieszcząca się w baszcie była zakładem zajmującym
się wyrobem monet i stempli. Mennica goleniowska działała na rzecz zarządu
miasta, który posiadał zezwolenie księcia na bicie monet. Samo jej ulokowanie i
trudna dostępność do pomieszczeń chroniła znajdujący się tu kruszec, przede
wszystkim srebro i ludzi pracujących przy wyrobie monet. Przechowywano tu
narzędzia służące do przetopu kruszcu, formowania krążków i ich obrabiania.
Pracowało tu dwóch, może razem trzech rzemieślników zwanych mincerzami. Ich
pracą kierował mincmistrz.
Cały proces produkcji monet rozpoczynał się otrzymaniem
odpowiedniego stopu menniczego, który odlany był w formie niewielkiej sztabki.
Surowiec otrzymywano w drodze zakupu, przetapiania zużytych monet, przetapiania
innych monet, biżuterii lub z każdego innego źródła.
Srebro prażono z dodatkiem ołowiu w glinianych naczyniach.
Naczynia uprzednio wykładano mieszanką popiołu bukowego z przepalonymi kośćmi.
Na tę mieszankę nakładano jeszcze warstwę węgla drzewnego. W tym procesie
odbierano zanieczyszczenia, które osadzały się na ściankach naczynia.
Oczyszczone w taki sposób srebro, często mieszano z miedzią. Dodatek o wiele
tańszej miedzi pokrywał koszty wyrobu monet oraz przynosił zysk emitentowi.
Teoretycznie monety powinny być wykonane z czystego kruszcu, ale nikt nie
chciał do nich dopłacać. Proporcje tych metali były regulowane w specjalnej
ordynacji menniczej.
Z przygotowanego w ten sposób metalu odlewano płaskie sztabki,
które wyklepywano młotkami na blachę o grubości pożądanej dla monet.
Wyklepywanie blachy było niezwykle ważnym zajęciem. Narzędzia, młotki i kowadła
musiały być bardzo czyste i o maksymalnie płaskiej powierzchni. Mimo tych
starań blacha była na ogół nierówna, stąd też poszczególne monety różnią się od
siebie dość znacznie wielkością, kształtem a często też i wagą.
Mając blachę mincerz zaznaczał na niej za pomocą wzorca lub
cyrkla zarys krążków. Następnie nożycami wycinano krążki. Inną dokładniejszą
techniką było prawdopodobnie wycinanie krążków przebijakiem. Jeszcze inną
techniką było wycinanie z blachy małych kwadracików i następnie wyklepywanie
ich do pożądanego kształtu.
Srebro, z którego wyrabiano monety w czasie obróbki
przybierało ciemną barwę. Aby ją straciło, przed wybiciem stemplem menniczym
krążki umieszczano w specjalnej beczce z piaskiem i mokrym popiołem, po czym ją
obracano, tak jak bęben pralki. Aby usunąć z powierzchni miedź poddawano je
procesowi bielenia. Proces polegał na kąpieli krążków w miedzianych naczyniach
z roztworem soli i kamienia winnego. Po takiej kąpieli z powierzchni znikała
miedź, a srebro na jej powierzchni, aczkolwiek nietrwałe, sugerowało że moneta
jest z czystego kruszcu.
Mając już gotowe krążki przystępowano do wybijania monet.
Najpierw na sztywno montowano stempel dolny, na który jeden z mincerzy
podkładał krążki. Drugi mincerz na te krążki przykładał stempel górny i uderzał
w niego młotem, wybijając tym samym po obu stronach odpowiednie wzory.
Ryc. 8. Mincerz przy pracy.[8]
Wraz z przełomem XV i XVI w. w Goleniowie skończyło się
prawo bicia własnej monety. Następna „okazja” do wydawania własnego pieniądza
pojawiła się po 400 latach, w trakcie i po I wojnie światowej. Mamy tu na myśli
„notgeldy”, ale to już inna historia.
Opracował: Kazaniecki Józef
[1] Hermann Dannenberg. Grundzüge de Münzkunde, s.207.
[2] Paul Hermann Bastian. Gollnow Damals.
[3] Edmund Kopicki. Ilustrowany Skorowidz pieniędzy polskich
i z polską związanych. Polskie Towarzystwo Numizmatyczne. Warszawa 1995.
[4]. Ze zbiorów Sebastiana Juczaka.
[5] Friedrich v. Schrötter. Wörterbuch der Münzkunde. Berlin
1930, s. 721.
[6] http://www.mcsearch.info/record.html?id=475024. Stan
strony z 10.09.2011 r.
[7] Edmund Kopicki. Ilustrowany Skorowidz pieniędzy polskich
i z polską związanych. Polskie Towarzystwo Numizmatyczne. Warszawa 1995.
[8] Jost Amman i Hans Eygentliche Beschreibung aller Stände
auff Erden, hoher und nidriger, geistlicher und weltlicher, aller Künsten,
Handwercken und Händeln …”. Sachs /Frankfurt am Main. 1568.